Klaudia Zioberczyk dzięki wygranej w “Top Model” w 2024 roku podpisała kontrakt z agencją modelek i pojawiła się na okładce magazynu “Glamour”. Choć osiągnęła sukces, zwycięstwo miało też mniej spektakularne konsekwencje.
Program się kończy, jesteś zdany sam na siebie. W programie zawsze wszyscy mówili, że świat stoi przed tobą otworem i stoi — dla mnie stoi, ale dlatego, że ja mam takiego podejście. […] Teraz tak sobie patrzę z dystansu i widzę jak potuptałam. Wiele wzlotów, lekcji, zmian i ludzi tych dobrze radzących i tych, którzy radzą, by radzić, ale nie poradzić — oznajmiła na Instagramie.
Dodała, że początkowa euforia szybko ustępuje trudnościom związanym z chęcią utrzymania się na szczycie. Zdaniem Klaudii Zioberczyk prawdziwa wygrana zaczyna się dopiero po finale, gdy zgasną światła w studiu.
Wszystko się działo naraz, […] Ludzie, projekty, każdy coś ode mnie chciał i żyłam w ogromnym tempie pod wpływem ogromnej adrenaliny, ale po jakimś czasie zaczyna pojawiać się presja. Skoro coś mi się udało, to ja muszę zrobić wszystko, żeby to utrzymać, żeby nie zawieść, być jeszcze lepszą — przyznała.