Tragiczne wieści obiegły Polskę. Okazuje się, że nie żyje znana dziennikarka. O wszystkim poinformowali jej koledzy i koleżanki po fachu. Zmarła miała jedynie 58 lat. Odeszła “nagle, po krótkiej chorobie”.
Czarny czwartek w polskich mediach
Czwartek 17 lipca 2025 roku nie należy do udanych. W nocy Polskę obiegła informacja o tym, że nie żyje Joanna Kołaczkowska. Aktorka od dłuższego czasu zmagała się z nowotworem. Niestety, mimo starań i ogromnej nadziei, choroba nie dała za wygraną. O śmierci artystki poinformowali członkowie kabaretu Hrabi za pośrednictwem mediów społecznościowych. Poza samym komunikatem o śmierci, artyści z zespołu postanowili w poruszających słowach pożegnać swoją koleżankę.
Z ogromnym bólem i smutkiem zawiadamiamy, że odeszła Joanna Kołaczkowska… Nasza Asia. Przyszło Jej zmierzyć się z najgorszym i najbardziej agresywnym przeciwnikiem. Walczyła dzielnie, z godnością, z nadzieją. My razem z Nią. Wyczerpaliśmy niestety wszystkie dostępne formy leczenia. Wierzyliśmy w cud. Cud nie nastąpił. Asia odeszła spokojnie, bez bólu. W otoczeniu najbliższych i przyjaciół – wśród tych, których kochała i którzy kochali Ją bezgranicznie. (…) Wierzymy, że gdziekolwiek teraz jesteś – roześmiana, jasna, wolna – niesiesz innym swój śmiech, tak jak nam niosłaś nadzieję i radość, nawet w najciemniejsze dni – napisano w mediach społecznościowych grupy.
To jednak jeszcze nie koniec, ponieważ tego samego dnia w mediach pojawiła się informacja o śmierci innej ważnej osobistości. Mowa o dobrze znanej wielu Polakom dziennikarce, która odeszła “nagle, po krótkiej chorobie”. O wszystkim poinformowali dziennikarze cenionego dziennika. Oto szczegóły.
Dalsza część artykułu pod zdjęciem.
Nie żyje ceniona dziennikarka
Informację o śmierci dziennikarki przekazała “Gazeta Wyborcza”. Z jej komunikatu wynika, że nie żyje Marta Bratkowska. Kobieta była w bardzo podobnym wieku, co wspomniana Joanna Kołaczkowska, ponieważ zmarła, mając 58 lat. Dziennikarka odeszła w nocy z wtorku na środę, 16 lipca 2025 roku. Informacja o jej śmierci dotarła jednak do mediów dopiero teraz.
Dodajmy, że o śmierci Marty Bratkowskiej poinformował także jej syn. Za pośrednictwem wpisu w serwisie Facebook przekazał, że jest to dla niego ogromny cios. Zaledwie cztery lata temu pożegnał on także swojego ojca.
Nie da się napisać nic mądrego. Cztery lata temu odszedł mój Tata, teraz dołączyła do niego Mamusia, Marta Bratkowska. Najwspanialsi rodzice jakich można było mieć. Tylko czemu tak krótko… Bądźcie razem kochani rodzice. Czytajcie, śmiejcie się, cieszcie się znowu sobą. Wkurzajcie na siebie. Kochajcie. Ja sobie dam radę. Nie wiem jak, ale jakoś będę musiał. Serce pękło na tysiąc kawałków – napisał Marcin Bratkowski.
Kim była Marta Bratkowska?
Co ważne, rodzina poprosiła o nieskładanie kondolencji. Ponadto syn zmarłej zapowiedział, że nie chce odbierać od nikogo telefonów. Jak podkreślił, na ten moment ciężko mu się pogodzić z tą stratą i potrzebuje czasu, aby poukładać to sobie wszystko w głowie.
P.S. O kwestiach dotyczących pożegnania Mamy poinformuję jak tylko będę miał na ten temat wiedzę. Nie będzie to bardzo szybko. P.P.S. Bardzo proszę o nieskładanie kondolencji a na pewno niedzwonienie do mnie na razie bez absolutnej konieczności. Wszystkie słowa we mnie umarły. Muszę je odzyskać – dodał.
Marta Bratkowska była doświadczoną dziennikarką związaną z “Gazeta Wyborczą”. Z przerwami pracowała w niej przez 20 lata. W trakcie swojej wieloletniej kariery związana była także z RMF FM i “Dziennikiem”.
Zachwycała się świetnymi kryminalnymi debiutami, uwielbiała literackie niespodzianki (…). Szybka i bezkompromisowa dorobiła się aliasu “Szeryf”, przed którym początkowo się broniła, aż w końcu go zaakceptowała. Przyjaciółką była jeszcze lepszą niż redaktorką, o czym przekonać się mogli tylko ci, którzy mieli prawdziwe szczęście – wspomina na łamach „Gazety Wyborczej” koleżanka redakcyjna zmarłej Marta Górna.