Nagle rozległy się wybuchy, ogień było widać z kilometrów. Nocny pożar w Warszawie

Wieczór w warszawskiej dzielnicy Bielany zakończył się dramatem, którego świadkami byli okoliczni mieszkańcy. Gdy w powietrzu unosił się zapach dymu, a niebo rozjaśniała łuna ognia, nikt jeszcze nie wiedział, jak tragiczny finał będzie miało to zdarzenie. W altanie znaleziono zwęglone ciało.

Pożar na warszawskich Bielanach
W czwartek, 9 października, około godziny 21:40, mieszkańcy warszawskich Bielan dostrzegli niepokojącą łunę bijącą znad pobliskich ogródków działkowych przy ulicy Nocznickiego. Chwilę później pojawiły się pierwsze zgłoszenia na numer alarmowy — ludzie informowali o rozległym pożarze, którego płomienie widać było nawet z kilkunastu kilometrów. Wśród świadków panowała groza, bo obok ognia dało się słyszeć głośne wybuchy, najprawdopodobniej pochodzące od butli gazowych.

Na miejsce natychmiast ruszyły służby ratunkowe. Straż pożarna, policja oraz pogotowie rozpoczęły akcję w trudnych warunkach. Altana na działkach była już w całości objęta ogniem, co znacznie utrudniało działania. Płomienie rozprzestrzeniały się szybko, a huk eksplozji dodatkowo potęgował napięcie. 

Choć wszystko działo się na ograniczonej przestrzeni ogródków, pożar był widoczny z dużych odległości, co potwierdzają relacje licznych świadków publikowane m.in. w mediach społecznościowych.

Nie żyje jedna osoba
Gdy ogień udało się w końcu opanować, rozpoczęto przeszukiwanie pogorzeliska. Niestety, potwierdziły się najgorsze przypuszczenia. Strażacy odnaleźli w zgliszczach zwęglone ciało mężczyzny. Na tym etapie nie było jednak jasne, kim była ofiara. Według wstępnych ustaleń, w chwili wybuchu pożaru wewnątrz mogły przebywać dwie osoby. Jedna zdołała uciec, druga — jak się później okazało — nie miała tyle szczęścia.

Altanka, w której doszło do tragedii, uległa całkowitemu zniszczeniu. Służby pracowały na miejscu przez długie godziny. Dwa zastępy straży pożarnej dogaszały ogień i zabezpieczały teren, by zapobiec ewentualnym kolejnym wybuchom. Obecni byli także technicy policyjni, którzy dokładnie dokumentowali miejsce zdarzenia i zabezpieczali wszelkie możliwe ślady.

Ze wstępnych doniesień wynika, że przyczyną tragedii mogło być zaprószenie ognia, choć śledczy nie wykluczają również innych scenariuszy. Dalsze działania operacyjne będą zależały m.in. od wyników sekcji zwłok i analiz biegłych. To one mają pomóc ustalić, czy do pożaru doszło w wyniku nieszczęśliwego wypadku, czy też może ktoś przyczynił się do tragedii celowo lub przez rażące zaniedbanie.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *