Dziś cała Polska żyje sprawą Mirelli ze Świętochłowic. Kontakt z kobietą urwał się w 1997 roku, gdy miała zaledwie 15 lat. Okazuje się, że jako nastolatka nigdy nie została zgłoszona, jako osoba zaginiona. Policja ze Świętochłowic ujawniła nam szczegóły sprawy.
Mirella ze Świętochłowic nigdy nie została zgłoszona. Co się stało w 1997 roku?
To z relacji sąsiadów i doniesień medialnych dowiedzieliśmy się o sytuacji pani Mirelli. Kontakt z nią miał się urwać w 1997 roku, gdy ta miała 15 lat. Skontaktowaliśmy się z policją świętochłowicką i otrzymaliśmy informację na temat przebiegu interwencji z 29 lipca 2025 roku:
- Interwencja miała miejsce 29 lipca. Policjanci dokonali ustaleń w jednym z mieszkań na terenie miasta, w związku ze zgłoszeniem od sąsiadów w sprawie awantury w mieszkaniu. Na miejscu zastali 81-latkę, która rozpytana została na okoliczność zgłoszenia i negowała to, że w mieszkaniu miało dojść do jakiejkolwiek awantury bądź przemocy. Oświadczyła, że między nią a mężem doszło do sprzeczki, nie do awantury i że nie ma żadnego czynu przemocowego. Podczas wykonywania tych czynności z gospodynią w mieszkaniu była również obecna 42-letnia córka tej pani – pani Mirella. Rozpytana również przez policjantów oświadczyła, że w domu nie było żadnej awantury. Dodała, że wszystko jest w porządku, że ona sama nie potrzebuje pomocy – powiedziała nam podkomisarz Anna Hryniak Komendy Miejskiej Policji w Świętochłowicach.
To dzięki policjantom Mirella otrzymała pomoc
To właśnie dzięki spostrzegawczości policjantów, kobietę udało się odwieźć do szpitala, gdzie wyszło na jaw, w jakich warunkach do tej pory mieszkała.
Jednak, w związku z tym, że kobieta miała widoczne przez policjantów obrażenia – opuchnięcia na nogach i miała problem z poruszaniem się, policjant wezwał na miejsce pogotowie ratunkowe i zdecydowało ono o przewiezieniu pani na badania do szpitala – dodała podkomisarz Anna Hryniak.
Mirella ze Świętochłowic nie widniała w policyjnym systemie
Zadziwiającym może być fakt, że kobieta nigdy wcześniej nie widniała w policyjnej kartotece. Nigdy nie miała dowodu osobistego, w administracji po prostu nie istniała.
Dokonaliśmy również sprawdzeń pod kątem ewentualnych wcześniejszych interwencji. Nie odnotowaliśmy w policyjnych systemach żadnych interwencji pod tym adresem, nikt też nie zgłaszał zaginięcia – nie tyle pani Mirelli, co członków rodziny. I policja świętochłowicka nie otrzymywała wcześniej żadnych alarmujących sygnałów dotyczących tej rodziny: zarówno od rodziny tych państwa, jak i od sąsiadów.
Przybyli na miejsce policjanci zdecydowali na powiadomienie ośrodka pomocy społecznej i zgłoszenie sprawy do dalszych prac. Obecnie zbierane są szczegółowe informacje i dowody w sprawie.
Po tej interwencji niezwłocznie powiadomiliśmy ośrodek pomocy społecznej, wystosowaliśmy prośby o wgląd w sytuację rodzinną zgodnie z ich kompetencjami a w tutejszym wydziale kryminalnym prowadzone jest postępowanie mające na celu ustalić czy w danej rodzinie nie doszło do przestępstwa popełnionego na szkodę, bądź przestępstw na szkodę 42 latki – powiedziała nam podkomisarz Anna Hryniak Komendy Miejskiej Policji w Świętochłowicach.